Wielbłądek Wielbłądek
39
BLOG

Segregacja śmieci cywilizacji

Wielbłądek Wielbłądek Technologie Obserwuj notkę 0

Utopią była nadzieja zawarta w moim poprzednim poście ... ta związana z wirtualnym wtapianiem się w tłum. Zamknięciem wszelkich kanałów dojścia do mojej percepcji ... Być może nie poczułem jak targany wichrem wewnętrznych sprzeczności rozpocząłem płynięcie z prądem postępu. On istnieje ... i być może począłem go już odczuwać jak ruch obrotowy w ziemi... Człowiek chyba wrasta w internet ... nawiązuje z nim więź emocjonalną... lubi flirt z nim. Mimo faktu , iż jest on jedynie sumą kolorowych kontenerów. Aż dziw bierze, że w tym śmiesznym kraju ,gdzie segregacja prawdziwych odpadków przebiega tak nieudolnie, wirtualna odsłona tego procederu sprawuje się nadwyraz przyzwoicie. Tak o to całkiem nie przypadkowym trafem ten wywód wylądował w kontenerze podpisanym "Salon". Inne trafiają w wiele różnych miejsc - każde wskazują jakiekolwiek przyporządkowanie - są kontenery dla lubiących patrzeć ,słuchać kochać, wtykać nos w nie swoje sprawy . Polityka segregacyjna dotyka chyba każdego internetowego zjadacza chleba. Wytwory kulturowe składuje się z wielką dbałością o etykiety, aby nic nie zapodziało się lub nie wypadło z kontenera na marginez (:]) istnienia. Śmiech bierze na myśl,  że kiedyś tym celom służyły albumy, encyklopedie czy nosniki treści. Dziś każdy jest nurkiem śmietnikowym ... ale trzeba przyznać że warunki nurkowania posiada niemal biblioteczne. Właściwie ktoś mógłby spytać czy metafora śmietnika nie jest zbyt ostra ... czy rzeczywiście sieć nie jest formą bezzwrotnej biblioteki o nie wyczerpalnych zasobach. Rzecz jednak w tym,  że to wszystko co znalazłoby się w bibliotece podlegałoby regularnej konserwacji, czego nie można powiedzieć o składzie tu obecnym. Rzeczywistość nurka śmietnikowego kole w oczy Web 2.0 . Przeważająca większość owych nurków potrafi na jakiś okres czasu urządzić swój śmietniczek dla doczesnego komfortu. Te ich małe, prywatne "wersale" znikają jednak o wiele szybciej niż są budowane,  ustępując miejsca innym ... nowszym ... niekoniecznie lepszym... nawet jeżeli w którymś miejscu taki nurek trafi na prawdziwie drogą, vintage'ową i luksusową wersalkę to po szczypcie doznanego katharsis w wyniku obcowania z nią ... pójdzie dalej swoja drogą pozostawiając ją samą sobie w nadziei że może odkopie ją kolejny ... lecz to wcale nie musi nastąpić . Wersalka może trafić w miejsce , gdzie nie dociera Google... a to może oznaczać jej ewaporację w erze informacji, wypadnięcie z zasięgu i horyzontu myślowego społeczeństw ... Może więc warto zajrzeć poza te wszystkie kontenery ? Nasza internetowa altanka pełna jest przecież śmietków nieposegregowanych... Dzieł doczesnych , komercyjnych, tworzonych w pocie czoła którego wymiarem ma być przyzwoity byt... Kategoria ubiegłego stulecia przypieczętowana sierpem i młotem ... Coś co zabieramy ze sobą do wcale nie wirtualnej trumny ... Tak jak każdy inny życiowy wysiłek...  znikamy razem z nim szybciej niż kurz przykryje śmieci w wirtualnych kontenerach... czyż jednak nie wyjątkowość tych dzieł wyróżnia nas z pośród tej na siłę zdygitalizowanej masy ? Świadomość , że "podczas gdy my , webmasterzy, zamieniamy rzeczy w cyfry wszędzie tam, gdzie jest to rzeczywiście potrzebne , inni pielegnują resztę cnót , do których drogę wskazała nam cywilizacja mniej składająca się z cyfr, a bardziej z elementarnej , wyższej przyzwoitości i poczucia odpowiedzialności do bycia człowiekiem z krwi i kości " zdaje się chyba wciąż bardziej radować nasze dusze.

Dusze to ostatnie zjawisko na tym świecie które pozostanie na zawsze poza cyfrowym śmietnikiem. Ten stan ewolucji homo sapiens w którym przyszło mi żyć daje przyzwolenie na taką nadzieję... Wszystko zweryfikuje oczywiście czas, jednak inna ewentualność ( chociażby perspektywa duszy na śmietniku ) bardziej mnie przeraża niż stosy tekstów , fotografii, dźwięków i animacji zdegradowanych do miana cyfr w wirtualnych pudłach. W końcu to człowiek je wymyślił i chociażby z tego tytułu należy mu się miesce gdzieś wyżej , albo znacznie poniżej jego tworów ... jeśli go przerosły. Czyż nie ?

Jak każdy człowiek na tym świecie mam postawiony przed sobą cel - śmierć. Zgon , który kształtuję każdym kolejnym krokiem na tej ziemi ; który rzeźbię ... Gdy każdy kolejny oddech zabija komórkę ciała , dzieło spod mojego dłuta nabiera coraz to nowszych kształtów ... na drodze do ideału renesansowej rzeźby co chwilę spalam się na niepewnych ruchach , drżeniu ręki ... Mając świadomość , że takiego piękna nigdy nie osiągnę ... modlę się jedynie o to , by z budulca mego życia cokolwiek pod koniec zostało ... coś co podziwiać mogłaby chociażby mysz ...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie